Dzieci widzą więcej

Większość rodziców zmaga się z problemem odczuwania i widzenia energii przez nasze pociechy. Zazwyczaj te n stan kończy się przy osiągnięciu wieku ok 5 do 6 lat. Czasami są to ciekawe doświadczenia dla samych dorosłych, jednak też i niebezpieczne. Pytacie czemu tak jest. Mam swoją teorie na ten temat i dziś swoimi słowami wam przybliżę tematykę. Nie za bardzo tu poruszę przykład mnie samej, bo na moje nieszczęście u mnie się to nie zamknęło. Dodam tylko iż moje dzieciństwo pod tym względem nie było łatwe. Wiele rówieśników nie rozumiało mojego zachowania, pytało czemu patrzę w jakimś kierunku. Z obawy przed wyśmianiem zwyczajnie mówiłam, że to zwykłe zamyślenie czy zagapienie każdy z nas ma taką zawieszkę. Tak mijały lata a ja po cichu dotrwałam do roku 1997 gdzie miałam próbę opętania. Jakoś udało się to wszystko zażegnać i trwam z darem do dziś. Bycie dzieckiem widzącym nie jest łatwe, zwłaszcza gdy rodzice nie czują i nie widzą tego co my. Moja mama nigdy mi nie dawała wiary i to był chyba najgorszy problem, jej podejście do tego tematu zamknęło mnie bardzo w sobie. Nie mam do niej pretensji, ale gdybym miała w niej oparcie zapewne było by to łatwiejsze. Jako mała dziewczynka nie znosiłam wizyt na cmentarzu podobno przed bramą zawsze się szarpałam a potem szłam alejkami ze spuszczona głową. Szkoda, że byłam zmuszana do tego. Jeśli wasze dzieci tak robią odradzam tam spacery dla was to będzie udręka a dla brzdąca koszmar. Dziś jako rodzic chłopca co ma prawie cztery lata sama unikam przychodzenia na nekropolie z nim. Zdradzę wam, iż moja znajoma którą miałam przyjemność poznać przy poszukiwaniach Remigiusza w Toruniu ma synka co ma już prawie 5 latek. M. często mówi o duszach, które widzi jak i wyczuwa nadchodzącą śmierć kogoś z bliskich. Dwa dni przed śmiercią swojej pra babci sam mówił, że musi jechać się z nią pożegnać. Fakt, była już w ciężkim stanie i jakiś niedowiarek powie, można było to przewidzieć jednak ja jestem zdania w takim wieku maleć nie myśli o umieraniu. Ma w sobie miłość, radość i nadzieje a on zwyczajnie to wiedział. Prawie w słowo w słowo powiedział moje słowa a nigdy ich nie słyszał. Babcia odeszła a on miewał sny z nią, budził się w nocy z krzykiem i płaczem. Był czas, gdy bał się wejść do babci do domu. Wspólnie z jego mama staraliśmy się go wspierać. Doradzałam A.  jak z nim rozmawiać tak by przestał się bać. Obie po cichu liczymy, że zamknie mu się to w najbliższym czasie tak jak u mojej córki w jej 5 urodziny. Jednak jego słowa i opis kogoś z telewizji np. gdy A. ogląda jakiś program dokumentalny o zaginionym nawet i mnie wprawia w osłupienie. Opisze wam tu autentyczne słowa i pewną sytuacje. Jakiś czas temu w jej okolicy był pewien pan zaginiony. Dałam mapkę i rysunek bardzo jak się potem okazało odpowiadał miejscu odnalezienia zwłok. Przykra sprawa, bo pan odebrał sobie życie w lesie wysoko na drzewie. to były moje odczucia i znała je rodzina, nie ukrywałam mapki. A. pomagała przy organizacji poszukiwań, gdy nagle jej synek powiedział słowa co nawet mnie wprawiły w osłupienie.

Ten pan mamusi ma coś na szyi. Nikt go nie szuka i jest mu przykro, on jest wysoko…

Zaraz potem pobiegł się bawić a koleżanka złapała za telefon i opisała mi to wszystko. Gdy ciało już odnalezione było okazało się, że oboje mieliśmy racje i razem odczuliśmy ulgę. Odnośnie tego chłopca to już powoli mogła by jego mama książkę pisać a bynajmniej mam zamiar namówić ją do prowadzenia bloga o jego słowach i odczuciach. Wszyscy byśmy byli świadkami jak rodzi się jasnowidz. Czy można się jego bać, nie, ale te małe dziecko jak i inni odczuwają strach, który jest całkiem normalny. Dusza nie wygląda jak my a wyobraźmy sobie jeszcze do tego jak nasz najukochańszy rodzic tego nie widzi. Dorosły by zwariował a dziecko tego zwyczajnie nie rozumie. Dlatego ja zawsze powtarzam, że nie ma sensu wmawianie, że czegoś nie ma. Bardziej radze skupić się na oczyszczeniu mieszkania i ochronie dziecka. Ja uwielbiam z synkiem swoim odmawiać modlitwę ANIELE BOŻY… zawsze dodatkowo opowiadam Piotrusiowi jak to potężny anioł siada na dachu z wielkim mieczem złotym i przegania złe postacie, które często go budziły w nocy. Bardzo to pomaga pamiętam jak z kilka miesięcy temu ktoś robił mu pobudki co kilka minut w godzinach między 2 a 4:30 w nocy. Było tak codziennie przez ok dwa tygodnie. Mój synek w głos krzyczał idź sobie daj mi spać, a gdy wchodziłam do pokoju mówił, że pan poszedł na drabinie. Opowiadał, jak to zachęca go do zabawy piłkami po opisie zabawy domniemam ze żonglował. Oboje z mężem powoli mieliśmy już dość zerwanego snu. Mnie najgorzej irytował fakt ucieczki ktosia, gdy ja nadchodziłam. Chciałam pomóc zbłąkanej duszy jednak ta zamiast przyjść pogadać to wchodziła na drabinę. Postanowiłam działać w dzień, gdy dziecko było poza domem. Woda święcona to podstawa wyświeciłam jego pokój odmawiając modlitwę. Kiedyś dostałam od kogoś stary maleńki krzyżyk drewniany i postanowiłam schować go pod prześcieradło. Kładąc małego spać prawie byłam pewna, iż weście się wyśpię. Po dwóch godzinach zerwaliśmy się na równe nogi

Mamo… mama…. Nos on mnie uszczypał

To był przeraźliwy krzyk z pokoju dziecka. Jak zapaliłam światło mojemu dziecku leciała z nosa krew. Płakał i był bardzo wystraszony a ja wnerwiona, wynosząc młodego z tego pokoju powiedziałam tylko słowa

Teraz to się doigrałeś

Rano poszłam zaprowadzić go do przedszkola i potem sama ruszyłam do kościoła. Szykowałam się dosłownie na walkę z kimś kto miał odwagę tknąć mojego synka. Jako rodzice wyobraźcie sobie moja złość. Oczywiście przystąpiłam do spowiedzi a potem wzięłam udział w mszy Świętej. Gdy już dotarłam do domu na każdej ścianie zrobiłam znak krzyża a w każdym pomieszczaniu odmówiłam modlitwy. Jego pokoik zostawiłam na koniec. Poczułam tam zimno mimo letni pory roku. Nic mi nie pukało czy nie latały przedmioty.  Czy się wtedy bałam, nie bo maiłam cel i chciałam koniecznie raz na zawsze by pan z drabiną i długim płaszczu poszedł do światła. Od tamtego dnia mały spał śpi już spokojnie a przez pierwszych kilka poranków sam mi mówił, że pana nie było.  Z duszami nie ma żartów, zwłaszcza gdy atakują dzieci lub nawet samo odwiedzanie ich. Przez to kim ja jestem wiem też, że moje maleństwa są narażone dodatkowo na kontakt. Nie mam na to wpływu jednak wiem, że zawsze stanę z każdym do walki o ich bezpieczeństwo. Nie wiem co było by dalej gdybym w porę tego nie zatrzymała. Czy chce wiedzieć kim był i co chciał, nie bo z takim kimś się nie rozmawia dziś wiem, że zwyczajnie trzeba działać.