Nazywam się Kamila i jestem medium – na tym powinnam zakończyć ten wstęp, bo on wyjaśnia wszystko. Jednak nie, Ja na tym nie skończę. Chcę, abyście poznali mnie, mój dar, który stał się moim powołaniem i „pracą”. Celowo pracą napisałam w cudzysłowie, gdyż jedynym wynagrodzeniem, jakie dostaje za nią jest spokój rodziny oraz duszy.

       Bardzo często, a właściwie codziennie dostaję od Was pytania odnośnie dusz, duchów, mojej pracy. Z tego też powodu postanowiłam napisać książkę, aby przybliżyć Wam ten temat, a także opisać Wam niektóre historie, które w całej mojej ‘’karierze’’ medium miałam okazje przeżyć.

       Historie przytoczone w mojej książce są prawdziwe. Część imion na prośbę rodzin została zmienionych.

Mam nadzieję, że opisane przeze mnie rozmowy pomogą Wam uwierzyć i zaznać spokoju, że Wasi bliscy są już bezpieczni i nic już ich nie boli.

       Zapraszam Was Kochani do mojego świata.

Kilka zdań o duszy

Jak mawiała moja Śp. Prababcia Gdy się skaleczyłam

…Łap się szybko za ramię, bo ci dusza ucieknie…

Gdy jako dziecko słyszałam te słowa myślałam, że ratuje się od śmierci. Byłam już widzącą tylko wiele z tego nie rozumiałam. Za bardzo nie miałam z kim o tym rozmawiać. W tamtych latach był to mocno temat TABU. W latach od 1997 do 2009 nikt mi w to nie wierzył wiec z czasem zaczęłam milczeć. Dusze pojawiały się i odchodziły. Jedne czasami były ze mną kilka dni.

Nigdy się ich nie bałam, nie wyglądały, jak my Żywi. Pierwszym spotkaniem był moja Babcia zaraz po swojej śmierci. Mieszkała od nas wiele kilometrów więc moja mama bardzo się zdziwiła, jak jej oznajmiłam, że babcia Sabinka była w pokoju zrobiła papa i zniknęła. Miałam zaledwie osiem lat

Dusza to nasza energia, która zapamiętuje nasze życie od urodzenia po samą śmierć. Gdy się pojawia zazwyczaj baterie w urządzeniach w chwile się rozładowują zaś gdy zjawiają się u mnie często działam jak ich ładowarka bez przewodowa. Jedni mówią o lekkim wiaterku inni o zmiennej temperaturze ja widzę najpierw w małej poświacie. Ledwo widoczny zarys postaci przenikający. Bez kolorów słów stają przy mnie zdziwieni, bo jak to żywa nas widzi?

Badaczy zjawisk paranormalnych na świecie stara się udokumentować by odpowiedzieć czym jest Duch. Jest wiele zdjęć i nagrań na dyktafonie, gdzie słychać pojedyncze słowa. Osobiście miałam okazje rozmawiać z Badaczem, który komunikuje się poprzez stacje radiowe Potocznie w kręgu ludzi z branży zwanej EVP. Dźwięki zarejestrowane nagrań, cyfrowe lub analogowe. Są to zniekształcone ludzkie głosy o nieindykowanym źródle pochodzenia. Zazwyczaj są to pojedyncze słowa choć znane są przypadki wypowiedzianych całych zdań. Osobiście temat zgłębiałam swojego czasu. Udało się złapać głosy czyje nie wiem.

Zdjęcia dusz dostępne są w dzisiejszym czasie. Większość to stare fotografie. Wiele z nich do dziś nie udało się wyjaśnić.

Ja to widzę troszkę inaczej. Staram się zawsze ducha zrozumieć. Nie oceniam jego ani rodzina, która prosi o kontakt. Nie robię nigdy tego zaraz po śmierci. Bliscy mają swoją żałobę, ale i dusza często nie wie, że już opuściła ciało. Taka dezorientacja trwa od 40 do 60 dni. Domownicy w tym okresie często odczuwają obecność. Pukanie kroki a nawet i dotyk. W tak trudnym okresie łatwo jest pomylić bliskiego z demonem. To zło daje nam zaufanie. Rodzina myśli, że to zmarły szuka kontaktu. Dlatego nigdy nie wolno zapraszać ich do domu. W dawnym czasie, gdy ciało do pogrzebu było w domach przy wynoszeniu trumny zgromadzeni ludzie przed domem często wołali: ZOSTAŃ Z NAMI. Sama pamiętam, jak byłam młoda i moje ciocie wołały tak za dziadkiem. Nigdy nie wolno tak robić, to jakby zapraszać demona na kolacje. Oni się karmią strachem, ale i smutkiem. Trudno się potem pozbyć tak silnej i złej energii i przepędzić takiego ktosia. Troszkę więcej o tym opowiem w rozdziale o śmierci brata pewnej sympatycznej Pani. On sam mi mówił, że przez ciemność nie może wejść do nich.

 Łatwiej jest, gdy świadomie odbierane jest życie, bez alkoholu czy innych specyfików. Napoje procentowe zamazują świadomość, ale nie tak bardzo. Sama zwłaszcza przy pomocy w sprawach zaginionych odczuwam smak w ustach lub zapach tego co robili przed śmiercią.

Energia, gdy wychodzi z ciała a nie zarejestruje wypadku często krąży blisko ciała. Nie zawsze je widzi. Pamiętam sprawę staruszka dałam mapkę lasu oddalonego o 100km od domu. Ciągle mi pokazywał przez długie tygodnie jak tam spaceruje szukając wyjścia. Ciało odnalezione, denat trzymał się za serce. Miał otwarte oczy. Szybka śmierć nie zarejestrowana przez duszę. Wnuczka po pogrzebie pamiętam jak prosiła bym go uświadomiła i pomogła iść do światła. Nie było to łatwe przekonać dziadka, że już jest zdrowy. Nie musi opierać się o laskę. Opowiadał mi po co ruszył w stare rejony. Bardzo był zdenerwowany, że policja nie chciała oddać pieniędzy które miał przy ciele. Trudno mu było to zrozumieć, że on już niema na to wpływu. Te sprawy były ziemskie a on już należał do innego świata. Lepszego świata

On jak i jego rodzina odzyskała spokój do dziś pamiętam, jak mi dziękowali. To takie ostatnie pożegnanie, które rodzina dostaje ode mnie. Ja sama często płacze w takich momentach.

Gdy widzę, jak odchodzą wiem ze jestem na właściwym miejscu.

Nie zawsze idą do światła. Jakiś czas temu odezwała się mama młodego piłkarza. Zmarł na serce. Miał zaledwie 16 lat. Młody zdolny i wysportowany, całe życie przed nim. Byłam bardzo zdziwiona jak cudownie nazywał swoje Mamę. To ona potrzebowała bardziej kontaktu z nim. Biedna zatracała się w rozpaczy zapominając o innych swoich dzieciach. On mi to uświadomił wręcz prosił bym jej to pokazała. Nie była to łatwa rozmowa. Sama jestem rodzicem i nie potrafię wyobrazić sobie co ona czuje. Jednak to on sam nalegał by uzmysłowić jej zachowanie wobec innych. Przyznała mi rację, gdy zapytałam, kiedy była w szkole na wywiadówce.

Jakiś czas temu przysłała mi fotografie z wycieczek. Odzyskała spokój wiem ze nigdy nie zapomni o synu, ale nauczyła się żyć na nowo.

Rodzice w swojej rozpaczy często są w stanie oddać czy zrobić wszystko. Wiele razy słyszałam o tym jak to Mama wywoływała duszka swojego dziecka. Tęsknota i rozpacz sprawiły, że zamiast ich maleństwa przyszło coś bardzo złego. To ich przyciąga i karmi. Teraz o wiedzę co zrobić by wywołać ducha jest znacznie łatwiej wiele z rozpacznych bliskich sięga po to co nieznane. W takich poradnikach nigdy nie ma wspomniane o konsekwencjach a w poszukiwaniu pomocy garstka znajduje spokój. Miałam okazję poznać pewnego księdza egzorcystę. Wiele mi opowiadał o demonach. Pomagał mi zrozumieć czemu ja to wiedze. To właśnie on mnie nakierował by pomagać jednym i drugim. Nauczył mnie czego unikać, ale i jak się bronić. Dał cenną lekcję jak rozpoznawać dobro od zła. Pokazał czym jest prawdziwa wiara. Ksiądz jako pierwszy uświadomił mi, że gdy posłaniec Diabła wchodzi do domu pierwsi do ataku staja zwierzęta. Rośliny zazwyczaj w jedną noc umierają. Wiele pupili na początku umiera w uosobieniu. Rzadko w nawiedzonym domu. Wychodzą z niego jakby ze strachu przed pojmaniem duszy. Po kilku dniach zaczynają znikać małe przedmioty lub same znajdują się w dziwnych miejscach. Domownicy nieświadomi zagrożenia powoli opadają z sił. Noce bezsenne i strach, którym nasz intruz się karmi. Wycieńczony organizm zaczyna płatać figle. Pojawia się depresja odsuwamy się od najbliższych i stajemy się już bezbronni. Walka o siebie nie jest łatwa. Nigdy opętana osoba osobiście nie zjawiła się u egzorcysty to jej przyjaciele szukali pomocy. Dlatego gdy pojawia się nawiedzenie w domu powinno się reagować zanim zacznie się opętanie. Wielu nie widzi tej różnicy a prawda jest taka, że granica jest cienka i słabo zauważalna. Demony magia czy pakty to nie zabawa. Miałam przyjemność rozmawiać z kobietą, która dla miłości oddała to co miała najcenniejsze. Oddała dusze!

Biedna kochała się w skrycie w koledze z pracy. Z tej desperacji szukając rozwiązania sięgnęła po czarną magie. Wróżka zgarnęła kasę i pomogła zrobić rytuał. Kilka dni i młodzi byli na randce. Ślub i szczęście w zżyciu. Powie ktoś i warto czy aby na pewno. Młodzi szybko postarali się o potomstwo. W połowie ciąży okazało się, iż dzidzia umiera powolutku w brzuszku. Uszkodzeń płodu wymienianych przez lekarza nie było końca. Gdy serduszko przestało już bić urodziła chłopca, owoc ich ‘’uczucia”. Miłości, która nigdy by się nie wydarzyła, gdyby wtedy nie poszła w głąb tej ciemności. Moja rozmówczyni straciła w niedługim czasie i męża w tragicznym wypadku. Kara jaka poniosła była ogromna i okrutna. Tragedii w jej życiu nie było końca. Straciła praktycznie wszystko. Wtedy pojawiły się pytania czemu i za co ją tyle zła spotkało. Gdy już zrezygnowana znowu odnalazła wróżkę, która wtedy tak ochoczo jej pomagała’ doznała większego szoku. Nic już nie mogło tego odmienić. To czego oczekiwała w rytuale przecież dostała. Niby chwilowe, ale byli razem aż śmierć ich rozłączyła.

Tamten okres straszny już z nią. Pani pracuje nad sobą, dużo się modli. Pomaga innym bardziej biednym. Często zło ją atakuje. Miewa myśli samobójcze a nawet słyszy głos Męża, dla którego kiedyś zrobiła wszystko. Jej dusza ma jeszcze szanse co z wróżką? tego nie sprawdzano…

Była też inna pani, która pod groźbą samobójstwa chciała na mnie wymusić takie zaklęcie. Bardzo podobna sytuacja, niespełnione uczucie. Ja nie zajmuję się magia a wręcz jestem jej przeciwnikiem i mimo że kobieta płakała mi do słuchawki stanowczo odmówiłam. Przez kilka godzin dostawałam od niej wiadomości w stylu szantażu emocjonalnego. Była gotowa odebrać sobie życie. Zgłosiłam to na policję nie miałam wyjścia, karetka zabrała ja do szpitala psychiatrycznego. Co z nią dalej nie wiem. Wolałam już nie pytać nikogo

Moja praca jako medium pozwala mi pomagać dwóm stroną. Realnym a siłami nadprzyrodzonymi jestem takim kanałem umożliwiającym połączenie ze światem paranormalnym. Sprawdzam dla bliskich co się u nich dzieje a nawet uzyskuje dla nich cenne informacje. Przeprowadziłam już setki takich rozmów, które chcę wam przedstawić. Wiele razy płakałam z bliskimi, łzami wzruszenia.

Dostałam piękny dar, którym moje życie i ludzie, których spotkałam nauczyli się dzielić. Prawda jest taka, że boje się każdej takiej rozmowy. Nigdy nie wiem kto przyjdzie. Czasami zjawiają się milcząc. Pokazują cierpienie, które ich spotkało przed wyjściem z ciała. Rzadko proszą o modlitwę bardziej o pamięć i miłość do bliskich. By kochać się jak jeszcze jest czas. Nigdy mi nie ujawniają jak tam jest, czy jakie to uczycie chodzić tak sobie po ziemi. Podobno nie mogą tego ujawniać. Mają zakaz ingerowania w nasze ziemskie sprawy, mimo że usilnie starają się podpowiadać i nas chronić. Są z nami zawsze, gdy ich potrzebujemy w swojej niematerialnej postaci. Czasami w zapachu a niekiedy w motylku pokazują się sprawiają uśmiech i chwilową zadumę co jest po śmierci. Opisane moje rozmowy mam nadzieje pomogą wam uwierzyć i pozwolą zaznać spokoju, że wasi bliscy są bezpieczni i nic ich już nie boli.

Zapraszam.