Mój pierwszy raz…

Od kiedy wzięłam karty Tarota pierwszy raz w rękę minęło już ponad 2o lat. Bardzo długo kładłam je dla znajomych koleżanek nie pobierając za to opłaty albo małe drobne poczęstunki, one zawsze wiedziały, że uwielbiam serniczek z brzoskwinkami.

W tym artykule chcę wam opisać swojego pierwszego klienta, którego nie znałam wcale. Dostał namiary od mojej znajomej której to karty bardzo mądrze podpowiadały. Zadzwonił wtedy z nienacka i poprosił o spotkanie. Pan aż pod warszawą mieszkał i mogę wam powiedzieć, że miał mocno zagmatwane życie. Kochanka i problemy w domu które wbrew pozorom nie były takie ogromne.

Gdy wszedł do mnie do domu młody mężczyzna wiek wtedy ok 30 lat nic nie zapowiadało tego co zobaczę w kartach. Wtedy jeszcze nie rozumiałam co to wizja i jak to wykorzystywać przy kartach.

Pierwsze jego pytanie dotyczyło teścia, następnego dnia miał iść po wyniki badań i zięć się bardzo denerwował. Odpowiedz jaką zobaczyłam w kartach sama mnie mocno zdziwiła.

Do 6 miesięcy pana Teść odejdzie. W dzień jego śmierci pan będzie mieć wypadek. Dodatkowo radzę dopilnować spraw formalnych jeszcze za życia. Ktoś z rodziny będzie wam chciał wszystko odebrać.

Okazało się, że oni się nim opiekują, bo od jakiegoś czasu powoli upadał na zdrowiu a lekarze rozkładali ręce. Osobiście nigdy nie lubiłam pytań o zdrowie i tutaj też daleko mi było do mówienia, gdzie leży przyczyna. Jednak Karty wyraźnie pokazały, że starszy pan dobrze wie co mu dolega.

Dalsze pytania dotyczyły już dwóch kobiet, Żony, której mój klient twierdził, że już nie kocha i przyjaciółki młodej i ambitnej.

Przy każdej odpowiedzi mój Tarot bardziej dawał odpowiedz, iż on kłamie co do złej żony. Postanowiłam w tamtym momencie zapytać wprost jak to z nim jest. Ewidentnie wychodziło, że to nie pierwsza jego kobieta, z którą spotyka się na boku żony. Nie wyglądał jak mister Nastolatek i daleko mu było do Tulipana. Zdziwiło mnie co one w nim widzą, nawet zbyt wielkiego poczucia humoru nie przedstawiał. Zwykły zamknięty w sobie gość niczym nie wyróżniający się z tłumu.

Tu jednak widać było dobrą żonę i męża co wiecznie skakał z kwiatka na kwiatek. Pamiętam dobrze jak miałam ochotę mu dosadnie powiedzieć jednak od zawsze wiem, że muszę być bezstronna i nie oceniać drugiej strony. Karty dla jego kochanki były bez litosne, on nie był jedynym z którym się spotykała i chyba trafił swój na swojego, bo moje słowa, że jest rogaczem najbardziej go ubodły.

„to nie możliwe pani Kamilo ona mówi mi, że za mną szaleje”

Za bardzo nie wnikałam w te relacje dodałam tylko na koniec kilka zdań i grzecznie odprowadziłam do drzwi

„nie będziecie razem, ale z żona pan się nie rozwiedzie jeszcze długo. Do roku to wyjdzie na jaw a wtedy zrobisz wszystko by być przy swojej ślubnej”

Pan Maciej nie odzywał się do mnie ok roku, a gdy zadzwonił jego pierwsze słowa brzmią mi do dziś w uszach.

„teść umarł po 5 miesiącach a ja w dzień jego śmierci rozwaliłem auto, ran mało, bo tylko złamana ręka, ale miała pani racje on dobrze wiedział co mu dolega po pogrzebie wszystkie badania wcześniejsze odnaleźliśmy. Co do mojej przyjaciółki za kilka dni ślub bierze z jakimś idiotą co myśli, że będzie jedynym. Pani Kamilo jaki ja byłem głupi wszystko się wydało, bo jej kochaś odszukał moją żonę. Straciłem chyba rodzinę, którą miałem chronić. Tylko z finansami udało się nam pozałatwiać jeszcze za jego życia resztę sam spieprzyłem mimo pani ostrzeżeń.

Kiedy ma pani czas na karty”

Nie chciałam mu już wtedy pomagać, gdyż wiedziałam, że on się nie zmieni, coś wewnętrznie mi mówiło, iż nie warty jest mojego czasu. jednak jemu udało się mnie namówić na tylko jedno pytanie…

To co wyszło wcale mnie nie zdziwiło wszystko co miał było na żonę a mieli rozdzielność majątkową. Dalej dopytywał się o swoja drugą ex przyjaciółkę a umotywował to niby ciekawością czy ona zazna szczęścia. Nie mógł się z tym wszystkim pogodzić a karty nie dawały żadnej rady, bo za pierwszym razem w ogóle ich nie słuchał a nawet nie wierzył w moje słowa, do dziś mam takie odczucia, gdy sobie to przypominam.

Maciej jeszcze parę razy odzywał się do mnie aż po 5 latach zapadł wyrok rozwodu z jego winny. Stracił wszystko a jego żona dopilnowałaby każda kobieta w jego pracy poznała jego ciemną stronę zdrajcy. Nie nam oceniać czy słuszną poniósł kare to wam pozostawię ocenie, ja dziś chciałam by każdy znas pomyślał nad uczynkami które prowadzą do konsekwencji. Czy jego dopadła karma? można śmiało to tak nazwać chociaż ja bym bardziej powiedziała, że jego uczynki zaprowadziły go na przepaść a przeszłość postanowiła dać mu nauczkę.

Przeszłość zawsze nas dogania i sprawia, że wszystko się ujawnia, nasze sumienie nie jest też wstanie się do końca wyciszyć. Śmiało dziś po latach rozmów z wami mogę to powiedzieć. Zastanówmy się zanim zrobimy komuś nieodwracalne krzywdy. Serce drugiego człowieka nie jest jak gąbka, z której łatwo wyciśnie się ból. Wiele ludzi kiedyś zranionych czy oszukanych latami nie potrafi zapomnieć i iść dalej.

Dbajmy o siebie i innych by w dniu swojej śmierci każdy z nas nie bał się, iż nie zobaczy światła a tylko bramy piekła, na które zasłużyliśmy za życia.

Wasza Kamila Jasnowidz